Przyjazd do Dubrovnika
Do miasta Dubrovnik przybyłem w dosyć nietypowy sposób. Większość turystów przyjeżdża tu z Polski własnym samochodem. Niektórzy docierają autokarem w czasie wycieczek objazdowych po Chorwacji, są i tacy co przylatują samolotem. Ja natomiast miasto te odwiedziłem podczas mini rejsu wycieczkowego dookoła Włoch, na pokładzie wycieczkowca MSC Poesia. Dookoła, ponieważ statek wycieczkowy wypływał z Genui i płynąc wzdłuż zachodniego wybrzeża Włoch, minął Cieśninę Mesyńską. Następnie opłynął włoski ,,obcas” Półwyspu Apenińskiego i wpłynął na teren Morza Adriatyckiego. Płynąc po Adriatyku wycieczkowiec dotarł do chorwackiego Dubrovnika, po czym – po kilku godzinnym cumowaniu odpłynął w kierunku włoskiego Triestu. Takim oto sposobem miałem możliwość zwiedzenia jednego z najpiękniejszych miast w Chorwacji – Dubrovnika.
Trzeciego dnia rejsu w godzinach porannych przypłynęliśmy do portu w Dubrovniku w Chorwacji. Z górnego pokładu obserwowałem moment wpływania do portu. Byłem pełen podziwu dla kapitana i obsługi statku co do umiejętności manewrowania takim kolosem. Samo cumowanie w porcie zajmuje około pół godziny. Spokojnym, dostojnym tempem statek wpływa do portu w Dubrovniku. Co jakiś czas dając charakterystycznym, pięknie brzmiącym sygnałem dźwiękowym informacje o tym, że cumujemy. W tym czasie mamy możliwość z dużej wysokości dokładnego przyjrzenia się najbliższej okolicy portu. Pierwsze co rzucało się w oczy podczas wpływania do portu w Dubrovniku to znajdujący się po lewej stronie, zaraz przy porcie – wielki Most Franja Tudmana, który łączy ze sobą brzegi Zatoki Rijeka Dubrovacka. Po prawej stronie na tle zielonych wzgórz znajdował się niewielki port jachtowy. Natomiast okoliczne wzgórza zabudowane były budynkami mieszkalnymi o charakterystycznych, koloru pomarańczowego dachówkach.
Zwiedzanie Dubrovnika
Port morski w Dubrovniku znajduje się w odległości ok. 3 km od Starego Miasta. Dlatego po zejściu z wycieczkowca wsiedliśmy do taksówki, którą udaliśmy się do centrum Dubrovnika aby zwiedzić jego najstarszą część. Z taksówki wysiedliśmy tuż przy ogromnych murach miejskich otaczających całą zabytkową część Dubrovnika wpisaną na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Przez kamienny most i Bramę Pile weszliśmy na Dubrownicką starówkę i ciągnący się wzdłuż niej Deptak Stradun. Już sam deptak zrobił na mnie wrażenie ponieważ wyłożony był wapiennymi płytami, które były tak precyzyjnie wypolerowane, że cały czas odbijało się w nich słońce a nawet miało się wrażenie, że został dopiero co na całej długości umyty. Wzdłuż Deptaka Stradun ciągnęły się zabytkowe kamienice mieszczące wiele sklepów z pamiątkami oraz restauracje.
Spacerując po starówce oglądaliśmy najważniejsze zabytki. Podziwialiśmy katedry, kościoły i fontanny. Chodziliśmy po zabytkowych murach otaczających miasto i błądziliśmy wąskimi, klimatycznymi uliczkami. Dochodząc na koniec starego miasta trafiliśmy do malutkiego portu. Spoglądając na ten niewielki port z najdalej wysuniętego cypla, na którym stała niewysoka latarnia morska, widok mieliśmy niezwykle uroczy. Niesamowity koloryt, na który składał się błękit morskiej wody, na której cumowały niewielkie białe łódki zmieszany z niebieskim niebem a po środku zabytkowe budynki o pomarańczowych dachówkach a dalej w tle wysokie zielone wzgórza. Z prawej strony tego portu znajdowała się wąska betonowo-skalista plaża, z której niektórzy schodzili chłodzić się w krystalicznie czystej morskiej wodzie. Ja jednak widząc tuż przy brzegu okrągłe i czarne, z długimi kolcami jeżowce jakoś nie odważyłem się tu kąpać.
W mieście tym zakupiłem kilka pamiątek m.in. woreczek pachnącej, słynnej chorwackiej lawendy, idealnie odwzorowaną miniaturkę zabytkowej części Dubrovnika oraz lokalną rakiję. Po kilkugodzinnym pobycie w Dubrovniku, wieczorem taksówką wróciliśmy do portu aby statkiem wycieczkowym wypłynąć w dalszą drogę.


Lubisz i doceniasz moją twórczość? A może moje wpisy pomagają Ci w podejmowaniu podróżniczych decyzji? Jeżeli tak, to w ramach wdzięczności możesz ,,postawić mi kawę” Za każdą formę wsparcia serdecznie dziękuję i obiecuję przykładać się jeszcze bardziej do pisania ciekawych artykułów inspirujących do podróży.